Był kapłanem, który mówił prawdę wtedy, gdy milczenie wydawało się bezpieczniejsze. Nie wzywał do walki, ale do zwyciężania zła dobrem. Dla wielu stał się symbolem odwagi, wiary i miłości do Ojczyzny.
Powrót patrona „Solidarności”
19 października bł. ks. Jerzy Popiełuszko powrócił do parafii Św. Ap. Piotra i Pawła w znaku relikwii, by przypomnieć, że Ewangelia wciąż wymaga świadków, a nie tylko słuchaczy. Inicjatywa wyszła od Członków NSZZ „Solidarność” Ziemi Strzegomskiej, której patronem od lat pozostaje właśnie ten niezłomny kapłan.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Uroczystość rozpoczęła się od procesji z relikwiami, która wyruszyła spod strzegomskiego Ratusza. Wzięli w niej udział przedstawiciele „Solidarności” z regionów Strzegomia, Świdnicy i Wałbrzycha, Zarządu Regionu „Dolny Śląsk”, poczty sztandarowe, samorządowcy, strażacy, uczniowie i mieszkańcy. Szli w skupieniu, niosąc nie tylko relikwie, ale i pamięć o człowieku, który przypomina, że wolność zawsze zaczyna się od sumienia.
Krystyna Smerd
Relikwiarz bł. ks. Jerzego Popiełuszki autorstwa Zbigniewa Zycha
Dar pamięci
Relikwiarz wykonany przez strzegomskiego artystę Zbigniewa Zycha przedstawia bł. ks. Jerzego z rękami opartymi o marmurowy krzyż w biało-czerwonych barwach. Symbolika dzieła jest oczywista, kapłan, który całe swoje życie oparł na krzyżu, a miłość do Boga łączył z miłością do Ojczyzny.
Reklama
W bazylice relikwie przywitał proboszcz parafii, ks. prał. Marek Babuśka, a następnie rozpoczęła się Msza święta pod przewodnictwem bp. Ignacego Deca.
Hierarcha nawiązując do rocznicy męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki, ukazał go jako kapłana, który w pełni zrealizował słowa św. Pawła: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”. – W życiu i w śmierci ks. Jerzego wypełniło się słowo Boże dzisiejszej liturgii, wzywające nas do wytrwałej modlitwy i bezinteresownej służby Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie – podkreślił. Wskazał, że przyszły męczennik wzrastał w domu, gdzie modlitwa i praca były codziennością, a wiara łączyła się z miłością do Polski. – Mama Marianna mówiła, że u nas ojczyzna była tak samo ważna jak wiara – przypomniał biskup senior. Homileta zwrócił uwagę, że ks. Jerzy, choć fizycznie słaby, duchowo był niezwykle mocny. Nie uległ represjom ani w wojsku, ani w konfrontacji z aparatem komunistycznym. – Miał niezwykłe zaufanie do Pana Boga. Dom rodzinny położył dobry fundament pod gmach jego życia – zaznaczył.
Przypomniał, że podczas Mszy za Ojczyznę na Żoliborzu błogosławiony apelował o odrzucenie nienawiści: „Mamy wypowiadać prawdę, gdy inni milczą; wyrażać miłość i szacunek, gdy inni sieją nienawiść; przebaczyć, gdy inni nie potrafią” - cytował.
Reklama
Biskup przywołał też słowa ks. Jerzego z ostatniego nabożeństwa różańcowego w Bydgoszczy: „Tylko ten może zwyciężać zło, kto sam jest bogaty w dobro, kto dba o swoją godność dziecka Bożego”. – Te słowa sugerują, że ks. Jerzy przeczuwał, iż czeka go męczeństwo za prawdę Ewangelii, i faktycznie spotkało go to za kilka godzin – przypomniał bp Dec. - Módlmy się o nawrócenie prześladujących i o siłę dla prześladowanych - apelował pierwszy biskup świdnicki, wskazując, że świadectwo błogosławionego kapłana wciąż pozostaje aktualnym wezwaniem do odwagi, wiary i miłości silniejszej niż nienawiść.
Reklama
Po Eucharystii proboszcz odczytał list z podziękowaniem dla Zbigniewa Zycha za wykonanie relikwiarza, w którym dzieło artysty stało się symbolem wiary, nadziei i miłości do Ojczyzny. Wierni oddali hołd błogosławionemu, całując relikwie. Najpierw uczynił to biskup, następnie przedstawiciele „Solidarności”, a potem licznie zgromadzeni parafianie.
Krystyna Smerd
– Cieszymy się, że relikwie bł. ks. Jerzego pozostaną w naszej bazylice – powiedział ks. proboszcz. – To wielki dar i zobowiązanie, byśmy w codziennym życiu mieli odwagę mówić prawdę, tak jak on.
Patron „Solidarności” znów jest wśród ludzi pracy. Tym razem nie na trybunie, nie w zakładowej kaplicy, ale w sercu wspólnoty parafialnej. Przypomina, że chrześcijaństwo bez odwagi jest tylko teorią, a wiara bez miłości do Ojczyzny jest pustym słowem.
Krystyna Smerd
