Ksiądz Mirosław Benedyk: Panie Adrianie, po niespełna roku intensywnych prac wierni mogli zobaczyć odnowioną polichromię w kościele św. Barbary. Jak wyglądał proces rekonstrukcji i z jakimi trudnościami musiał się Pan zmierzyć?
Adrian Ziątek: Największym wyzwaniem były warunki pracy, a przede wszystkim wysokość. Konieczne było ustawienie i odpowiednie zabezpieczenie rusztowań, co perfekcyjnie wykonała firma pana Piotra Kopra, za co jestem ogromnie wdzięczny. Dopiero wtedy mogłem rozpocząć właściwe prace: oczyszczanie łuków, empor i filarów, uzupełnianie ubytków, gruntowanie i przygotowanie pod malowanie. To żmudny proces, wymagający cierpliwości i precyzji, niekiedy także asekuracji linowej, by dotrzeć do trudno dostępnych miejsc.
Polichromia została odtworzona na wzór pierwotnych zdobień neogotyckich. Skąd czerpał Pan inspiracje i materiały źródłowe?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Przeprowadziłem badania stratygraficzne, które pozwoliły odkryć oryginalną kolorystykę i ornamentykę na filarach. Na ich podstawie zrekonstruowałem tę część polichromii. Niestety na łukach i emporach pierwotna malatura się nie zachowała, tam opracowałem nowe wzory w duchu neogotyku, dostosowane do stylu świątyni. Dysponujemy co prawda starym zdjęciem, jednak czarno-białe archiwalia nie pozwalają odtworzyć proporcji i barw. Dlatego część polichromii ma charakter autorskiego projektu inspirowanego duchem epoki.
Podkreśla Pan, że całość prac ofiarował Pan Bogu i wspólnocie parafialnej. Co oznacza ten gest?
Kościół św. Barbary jest mi szczególnie bliski. Od dziesięciu lat pracuję tu jako organista. Zawsze pragnąłem, by świątynia odzyskała swój dawny blask. Na przestrzeni lat udało się wykonać wiele dzieł: nowe wyposażenie, renowację witraży, polichromię sklepienia prezbiterium z motywem gwiaździstego nieba. Wszystkie prace wykonywałem bez wynagrodzenia, traktując je jako ofiarę złożoną Bogu. Każdy człowiek ma talenty otrzymane od Stwórcy, więc naturalne jest, że trzeba coś z siebie oddać. Polichromia ma nie tylko funkcję dekoracyjną. Jej symbolika wskazuje na niebiański wymiar liturgii i rajski charakter świątyni. Dlatego umieściłem na emporze cytat z Psalmu: „Bojaźnią przejmuję to miejsce, tu jest dom Boży i brama do nieba”.
Wierni pokryli całość kosztów prac. Jak postrzega Pan tę wspólnotową ofiarę?
Wszystkie dzieła w kościele św. Barbary powstały wyłącznie dzięki ofiarom parafian. Nie było żadnych dotacji. Oprócz indywidualnych darowizn organizowane są festyny czy sprzedaż cegiełek. To nie tylko zbiórka pieniędzy, to przede wszystkim budowanie wspólnoty. Moja praca była próbą włączenia się w ten wysiłek i ofiarowania czegoś od siebie.
Reklama
Rocznica 155-lecia poświęcenia świątyni stała się szczególną okazją do wykonania polichromii. Jak Pan odczytuje ten znak czasu?
Świątynia pięknieje z miesiąca na miesiąc. Nie spodziewałem się, że uda się osiągnąć taki efekt właśnie teraz. Ludzie zatrzymują się, robią zdjęcia, mówią, że nasz kościół jest jednym z najpiękniejszych w Wałbrzychu, i to nie tylko ze względu na wystrój, ale także na żywe duszpasterstwo. Te dwie rzeczywistości, piękno liturgii i piękno architektury, powinny iść w parze. Kościół ma być miejscem zachwytu nad Bożym dziełem w wymiarze zarówno estetycznym, jak i duchowym.
Jest Pan zarówno muzykiem, jak i konserwatorem sztuki. Jak te pasje łączą się w codziennej służbie?
Praca przy wystroju świątyni stała się dla mnie nie tylko wyzwaniem, ale i szkołą, poszerzyła moje zainteresowania i rozwinęła warsztat. Od dawna fascynowałem się architekturą sakralną, zwłaszcza gotykiem i neogotykiem, a kościół św. Barbary pozwolił mi tę pasję realizować. Dziś mogę powiedzieć, że to, co wydawało się niemożliwe, stało się rzeczywistością. Z pomocą Bożą naprawdę nie ma rzeczy niemożliwych. Sztuka i muzyka w świątyni mają sens tylko wtedy, gdy prowadzą człowieka ku Bogu. Jeśli udało się sprawić, że wierni, patrząc na piękno kościoła, jeszcze bardziej odkrywają Jego obecność, to jest to największa nagroda za włożoną pracę.
