Reklama

Wiara

Ksiądz Dolindo na Jasnej Górze

Gdy do słynnego spowiednika z San Giovanni Rotondo ojca Pio przyjeżdżali pielgrzymi z Neapolu, ten nieco zirytowany mówił: „Czemu przyjeżdżacie do mnie, skoro macie świętego u siebie?”. Przybyłemu zaś do niego w odwiedziny księdzu Dolindo powiedział: „Całe niebo mieści się w twej duszy. Było tam od zawsze, jest teraz i pozostanie na wieki”. Ojciec Pio nazywał księdza Dolindo „świętym apostołem Neapolu”.

[ TEMATY ]

o. Dolindo

www.dolindo.org

O. Dolindo

O. Dolindo

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Święci pojawiają się najpierw w ludzkich sercach, potem na ołtarzach. Wystarczy zagadnąć o księdza Dolindo mieszkańców dzielnicy, w której żył i działał. Wszyscy, którzy go pamiętają, są przekonani o jego świętości. To samo intuicyjnie wyczuwają Polacy licznie zdążający do grobu kapłana z Neapolu i chętnie sięgający po książki o nim dostępne w naszym języku. Wyczuwają świętość na odległość.

Mistrz zaufania

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Czterokrotnie był stawiany przed Świętym Oficjum. Kongregacja zamierzała wymierzyć mu najcięższe kary i zmusić do milczenia. Tymczasem zarzuty się nie potwierdziły, wszystkie zostały oddalone. Skąd w takim razie brała się ta wrogość w stosunku do neapolitańskiego kapłana? „Obawiają się czegoś nowego w Kościele” – powiedział pewnego razu komisarz Świętego Oficjum. „Zwróćcie uwagę na to – mówił sam ksiądz Dolindo - że wszędzie wnoszę rewolucję”. Widział symptomy psucia się naszej cywilizacji i przed tym przestrzegał: „Świat pogrąża się coraz bardziej w przepaści bez dna. Dobrzy jakby osłabli, źli są coraz bardziej hardzi. Hańbę ciał gnijących w grzechu przedstawia się jako chwałę. Umieramy, Maryjo, umieramy nową śmiercią… Świat jest jałowy i Kościół jest jałowy, dlatego ludzie obojętnieją! Nie wznosi się do Boga głos przebłagania, ale senny, leniwy głos nudy, który brzmi, jakby miał nie przetrwać tysiąca lat!”.

Ksiądz Ruotolo był mistrzem bezwarunkowego zaufania Bogu w każdym, choćby najbardziej beznadziejnym położeniu. Zasłynął modlitwą: Jezu, Ty się tym zajmij!

Podziel się cytatem

W swe 58 urodziny, 6 października 1940 roku, pisał pod wpływem wewnętrznego natchnienia, użyczając głosu samemu Jezusowi: „Czynię cuda proporcjonalnie do waszego pełnego oddania się Mnie. Nie ma skuteczniejszej modlitwy od tej: O, Jezu, oddaję się Tobie, Ty się zajmij! To wam poprzysięgam na Moją miłość: zajmę się. Pozwól, abym spoczął w tobie, aby Moja wszechmoc nieustannie znajdowała w tobie ujście”.

Przy innej okazji dodawał: „Kiedy głęboko pozna się Boga, nie w sposób suchy, teoretyczny, ale w namaszczeniu Duchem Świętym, dopiero wówczas można otworzyć Mu drzwi serca, dopiero wtedy można Go przyjąć. I dopiero wtedy Pan sam pracuje nad duszą. Zrozum to dobrze: sercom brakuje wiary, także naszym sercom, także Bogu poświęconym. Właśnie wiary! Dusze są do głębi zatrute, są puste, nieświadome, pełno w nich przesądów, tajemnych buntów, niezmiernej pychy. Właśnie wiarę trzeba w nich wzbudzić i można to robić tylko zgodnie z nauką Kościoła i z życiem liturgicznym”.

Wielokrotnie słyszałem od Grazii, bratanicy księdza Dolindo słowa, które powtarzał jej stryj: „Ludzie nie widzą Boga, bo Mu nie ufają, ale zaledwie zaczniesz Mu ufać, będziesz Go widział”. On sam pisał: „O, gdybyśmy mieli wiarę, jakie nieograniczone horyzonty otwierałyby się przed naszą duszą!”.


Podziel się cytatem

Reklama

W repertuarze księdza Dolindo był wielki wachlarz duszpasterskich i ewangelizacyjnych pomysłów. Poza codziennym przepowiadaniem z pasją Słowa Bożego w różnych kościołach, organizowaniem katechez biblijnych po domach, pozyskiwaniem dusz ludzkich przez konfesjonał, sięgał po bardziej oryginalne sposoby pozyskiwania ludzi dla Boga: ewangelizację na placach i ulicach, duszpasterstwo parasola w dni deszczowe, rozdawanie obrazków z tekstem pisanym na odwrocie czy też prowadzenie rozległej korespondencji z wieloma osobami. Uczył ludzi modlitwy, pokuty, praktykowania Ewangelii na co dzień, ufności Bogu w chwilach choroby i zagrożenia, odwoływania się do chrześcijańskiej nadziei życia wiecznego w momencie próby i żałoby. Jeszcze przez wiele lat ludzie będą odkrywać skarby i perły zawarte w jego życiu i pismach.

Wybraniec Maryi

Był także szczególnym „wybrańcem” Maryi. Urodził się w wigilię święta Matki Bożej Różańcowej, 6 października 1882 roku. W jednej z jego książek odnajdujemy takie o nim świadectwo: „Jego dzień stanowił nieustanne odmawianie różańca. W jego ręku był wciąż obecny różaniec i każdy najmniejszy nawet moment odosobnienia był wypełniany szeptanym Zdrowaś Maryjo. Modlił się, gdy szedł ulicą i gdy podróżował, także przed spotkaniem z jakąś duszą. Modlitwa, dzięki której przygotowywał się do głoszenia Słowa wypełniała go miłością do Chrystusa. Zawsze też, o ile to było możliwe, łączył ją ze świętą spowiedzią. Była dlań jak krople zakrapiane dla rozjaśnienia duszy. Spowiadał się nawet codziennie, jeśli tego wymagało codzienne przepowiadanie Słowa” .

Nieustannie zachęcał do sięgania po różaniec w rodzinach. Zalecał, by małżonkowie odmawiali go razem. Nazywał go „perełkami duszy”.

Podziel się cytatem

„Paciorki różańca – wyjaśniał - są poddającymi się dotykowi palców strunami wibrującymi różnymi melodiami, w zależności od rozważanej tajemnicy. Tony łagodne towarzyszą tajemnicom radosnym, żałosne – tajemnicom bolesnym, natomiast dźwięki wibrujące miłością towarzyszą tajemnicom chwalebnym. Odmawianie wspólne przez wszystkich domowników różańca z miłością sprawi, że na wasz dotyk tej duchowej harfy odpowiedzą harmonie gwieździstych niebios, wychwalające potęgę, mądrość i nieskończoną miłość Boga” .

Reklama

Ksiądz Dolindo przestrzegał: „Dziś domy opuściła modlitwa. Dudnią w nich jedynie wrzaski wydobywające się z płyt i telewizorów, którym odpowiadają wrzaski członków rodziny: dzieciaki się wydzierają, podlotki próbują naśladować słynnych piosenkarzy, ojciec albo się wścieka, albo też w zniechęceniu odcina się od wszystkich, pogrążając się w zamartwianiu. A matka? Oj, córko moja, także ty powściągnij swoje nerwy! Wielokrotnie robisz sceny, które mimowolnie przemieniają się w pokaz złości” . „Odwagi, dobra mamo – zachęcał dalej ks. Dolindo – zaczynaj od nowa! Przywróć twej rodzinie smak modlitwy. Powoli, spokojnie i z łagodnością. Najpierw jeden dziesiątek różańca, potem dwa…, aż inni zaczną cię prosić o całą koronkę. Lecz wszystko z serca, nic mechanicznie i na siłę. Czemu nie starasz się o bardziej świadomą modlitwę, prosząc każde z twoich dzieci, by dołączyło do każdego dziesiątka jakąś myśl? Powoli, ale wytrwale i konsekwentnie, bez zniechęcania się i porzucania wszystkiego. Przede wszystkim kieruj się autentycznym sercem matczynym. Proś Mnie o pomoc, będę blisko ciebie, zawsze, w każdej okoliczności. Dobra mamusiu, czyż Ja nie jestem Mamusią? A ty czy nie jesteś moja najukochańszą córeczką? Daj mi rękę i wstawaj: pozyskamy wszystkich twoich najbliższych” .

Neapolitański kapłan lubił przekonywać, że modlitwa z różańcem w ręku to nic trudnego ani bezużytecznego. Trzeba tylko przemóc samego siebie i pokonać odrętwienie. Bo jeśli się tego nie pokona, odrętwienie przerodzi się w paraliż, paraliż zaś może doprowadzić do duchowej śmierci. „Musisz być jak gołębica o skrzydłach rozpostartych, a nie przyciętych” – pisał do jednej z duchowych córek .

Podziel się cytatem

Enzina Cervo, jedna z duchowych córek księdza Ruotolo, opisała, jak przeżywał on obecność Maryi w chwilach modlitwy, sprawowania Mszy Świętej czy też pisania o Matce Bożej: „Często twarz ojca jaśniała, była tak przezroczysta, jak oblicza tych alabastrowych statuetek podświetlanych od środka. W tych ostatnich jego dniach najczęściej ukazywała mu się Madonna w pokoju, gdzie pracował lub przy ołtarzu, gdzie odprawiał. Raz zauważyłam, że jest jakby przejęty, mocno skupiony. Mówi mi: «Módl się, jest tu Madonna. Jest taka piękna». Trwał tak w ekstazie ze wzrokiem utkwionym w miejscu, gdzie objawiała się Matka Boża”. W dniu śmierci, o świcie, kiedy był już w stanie agonii, „zaintonował Salve Regina i w pewnym momencie, wpatrując się w górę, powiedział: «Matko moja! Jakże jesteś piękna!», i jakby w ekstazie, trwał tak kilka chwil w ciszy. Po czym dokończyliśmy razem śpiewać Salve Regina. Niesamowity pokój wyczuwało się wokół umierającego, jakiś rodzaj słodyczy i delikatności w ogniu tak wielkiego cierpienia!”.

Reklama

Księdza Dolindo szczególnie ucieszyło ogłoszenie przez papieża Pawła VI na zakończenie trzeciej sesji soboru w 1964 roku Maryi Matką Kościoła. W następujący sposób wyjaśniał znaczenie tego tytułu: Kościół powstał z przebitego Serca Jezusa i w tamtym momencie cały był w Maryi, ponieważ jedynie Maryja zachowała żywą wiarę. Maryja pod krzyżem była Kościołem i Matką Kościoła równocześnie, ponieważ to w Niej i z Niej rodził się Kościół. Zadaniem Maryi było odtąd rodzenie Jezusa w duszach ludzkich. Przyczyną bólu Maryi jest fakt, iż wierni, a także pasterze nie są tymi, którymi na mocy chrztu być powinni. Maryja nie widzi w nich odwzorowanego piękna Jej Syna ani też piękna Jej macierzyństwa. Przyjdzie jednak moment, kiedy po prześladowaniach Kościół rozbłyśnie tym samym pięknem, które objawiło się w Maryi na Kalwarii. To przez Maryję Kościół zwycięży w strasznej walce o zachowanie wiary. Kościół ostatnich dni będzie maryjny, „będzie czerpał życie z Jezusa i żył przez Niego w chwale i macierzyństwie Maryi”. Triumf Jej i Kościoła nie ma być pokazem chwały, ale ma służyć zrodzeniu w duszach ludzkich Odkupiciela i „uformowaniu się mężnego ludu chrześcijańskiego czasów ostatecznych”, który przeciwstawi się potędze Smoka i jego sług.

Boży muzyk

Reklama

Ksiądz Dolindo uczył śpiewu gregoriańskiego i znał się na nutach. Jako organista komponował msze i kantaty. Uczył: „Nasza modlitwa niechaj wznosi się do nieba jak niebiańska muzyka i wyjednuje u miłującego Boga Jego pomoc dla nas wszystkich na całym świecie, dla walczącego Kościoła i dla dusz w czyśćcu!”. Muzykę ubierał nieraz w katechezę: „Ziemia wytwarza zaburzone melodie, fałszywe dźwięki. Piekło wytwarza pisk, drżenie, ciszę, przerwy i pustkę. Lecz wszystko to w Sercu Jezusowym, w Odkupicielu, w odwiecznym Słowie Boga nabiera harmonii”. Pragnął śpiewem wyrażać swą poddawaną nieustannym próbom i upokorzeniom wiarę: „Dzięki Tobie, o Maryjo, ostatni oddech mojego umierającego ciała będzie pierwszym oddechem życia wiecznego, i wraz z Tobą zaśpiewam: Raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy”. Swe opuszczające go siły opisywał sięgając po muzyczne analogie: „Słynnemu skrzypkowi Paganiniemu pękały jedna po drugiej struny w instrumencie, struna D (re), struna A (la), struna E (mi), pozostała tylko struna G (sol), z której zdołał wydobyć zachwycającą harmonię. W sali koncertowej rozległy się oklaski i zerwanie strun okazało się triumfem. Wydaje się, że na starość pękają struny ludzkiej aktywności, jedna za drugą, zostaje tylko jedna i na niej można wygrać zwycięską harmonię wieczności: sol, solo Dio [tylko Bóg]! … O, błogosławione Sol moich skrzypiec, jedyna nuto mojej starości, jedyny Boże, harmonio wśród zgrzytów świata, który błądzi, bez wiary, wśród błędów i złudzeń, rozprzężenia i dysonansów zepsutego instrumentu…”. 11 lutego 1960 roku napisał: „Chciałbym zaśpiewać kantyk Matki Bożej - a czuję się taki nędzny. Piszę płacząc. Poryw gorliwości chciałby otworzyć niebo, chciałbym być gwałtownym wichrem, który rozwiewa ciemne chmury…”.

Istnieją też przepiękne opowieści na temat jego muzykowania: „Było to 11 października – relacjonowała jego opiekunka Enzina Cervo. - W parafii Niepokalanej Dziewicy z Lourdes i św. Józefa odprawiana była uroczysta msza święta. Ojciec grał i śpiewał na organach. Był jeszcze w formie. Siedziałam po prawej stronie organów i słyszałam z przeciwnej strony przepiękny i niezwykle słodki głos kobiecy, śpiewający wraz z nim. Nie mogłam wytrzymać. Wstałam i poszłam zerknąć, kto śpiewał z nim, ale nikogo tam nie było. Po mszy spytałam: «Ojcze, kim był ten, kto śpiewał wraz z tobą tym pięknym głosem?» Odpowiedział mi najzwyczajniej w świecie: «Poprosiłem Matkę Bożą, by ze mną zaśpiewała»”.

Jasnogórskie czuwanie

Każdego 19 dnia miesiąca, na pamiątkę śmierci świętego kapłana – która nastąpiła 19 listopada 1970 roku – setki osób gromadzą się w neapolitańskim kościele Matki Bożej z Lourdes i św. Józefa przy ulicy Salvatore Tommasi, by przy grobie księdza Dolindo adorować Najświętszy Sakrament i recytować różaniec. I tak już od ponad pięćdziesięciu lat.

Reklama

Tym razem w sanktuarium Maryi Dziewicy na Jasnej Górze chcemy zgromadzić się, by w Domu Matki spędzić wieczór na czuwaniu modlitewnym wraz ze świętym kapłanem z Neapolu. O godzinie 18-tej w kaplicy Obrazu Jasnogórskiego rozpoczniemy wspólną modlitwę oraz uczestniczyć będziemy we Mszy świętej.

Części stałe śpiewane podczas Mszy św. będą pochodzić ze zbiorów nutowych ks. Dolindo. Następnie w Bazylice Jasnogórskiej odbędzie się koncert muzyki ks. Ruotolo przy udziale organów oraz chóru męsko-chłopięcego. Jasnogórscy artyści pod opieką o. Nikodema Kilnara wykonają fragmenty jego missa solemnis ku czci Matki Bożej, mszę bożonarodzeniową, mszę o Chrystusie Wiecznym Kapłanie oraz podniosłe, niezapomniane Requiem. W maju tego roku arcybiskup Neapolu podpisał dekret o wszczęciu na nowo fazy przygotowawczej procesu kanonizacyjnego księdza Dolindo. Został w tym celu wyznaczony postulator i wice-postulator procesu. Są gromadzone nowe świadectwa i relacje doznanych łask za przyczyną świętego neapolitańskiego kapłana.

Prosimy, by wszyscy czuli się zaproszeni do przeżycia czuwania modlitewno- muzycznego z księdzem Dolindo u naszej Najdroższej Matki, Pani Jasnogórskiej.

Podziel się cytatem

Będziemy dziękować Bogu za tego świętego „wybrańca Maryi” i prosić o szybką jego beatyfikację i kanonizację. Ojcom Paulinom, gospodarzom wydarzenia składamy gorące podziękowania za zaproszenie księdza Dolindo i nas do swego sanktuarium.

2021-11-08 09:30

Oceń: +20 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Całe niebo mieści się w twej duszy. Historia przyjaźni księdza Dolindo i Ojca Pio

[ TEMATY ]

o. Dolindo

św. o. Pio

Autorstwa P. Vojtěch Kodet/Autorstwa File:Padre Pio/commons.wikimedia.org

Z lewej: o. Dolindo Ruotolo, z prawej: Pio z Pietrelciny

Z lewej: o. Dolindo Ruotolo, z prawej: Pio z Pietrelciny

Łączyło ich wiele. Pochodzili z tego samego regionu Włoch, byli niemal rówieśnikami. Jako mistycy w różnym stopniu doświadczyli charyzmatu stygmatów, daru prorokowania i wypraszania uzdrowień. Obaj zmagali się ze Świętym Oficjum. I choć ks. Dolindo i Ojciec Pio prawdopodobnie spotkali się tylko raz, znali się bardzo dobrze, a ich przyjaźń trwała aż do śmierci.

TEKST POCHODZI Z ARCHIWALNEGO "GŁOSU OJCA PIO", ZOBACZ WIĘCEJ: glosojcapio.pl/nowy-numer
CZYTAJ DALEJ

Wspomnienie św. Jana Kantego

O życiu św. Jana Kantego w ciągu 500 lat powstało wiele legend, które świadczą o jego popularności. Urodził się 24 czerwca 1390 r. w Kętach - miasteczku położonym u podnóża Beskidu Małego. Pierwsza wzmianka o św. Janie Kantym pochodzi z 1413 r. i widnieje w Indeksie Akademii Krakowskiej. Św. Jan miał wówczas 23 lata i był studentem Wydziału Filozoficznego AK. Studnia ukończył w 1418 r., otrzymując tytuł magistra atrium. Po przyjęciu święceń kapłańskich w 1421 r. objął posadę w Szkole Klasztornej w Miechowie. Zasłynął w tym czasie jako znakomity kaznodzieja. W wolnych chwilach przepisywał rękopisy. Były to zazwyczaj dzieła św. Augustyna, gdyż Szkoła Klasztorna opierała się na jego nauce. Święty zajmował się także muzyką, o czym świadczą odnalezione fragmenty skomponowanych przez niego pieśni dwugłosowych. W roku 1429 na prośbę przyjaciół znów powrócił do Krakowa i zaczął wykładać na Wydziale Filozoficznym AK. Od 1434 r. pełnił obowiązki prepozyta kolegiaty św. Anny w Krakowie. Wykładał wówczas logikę, fizykę i ekonomię Arystotelesa. Po uzyskaniu stopnia magistra, co odpowiada dzisiejszemu doktoratowi, św. Jan Kanty do końca swojego życia poświęcił się wykładom na Wydziale Teologicznym. Zmarł w opinii świętości w 1473 r. Jego kanonizacji dokonał w 1767 r. papież Klemens XIII. On też ustalił 20 października wspomnieniem liturgicznym o Janie Kantym. Jego relikwie spoczywają w kolegiacie św. Anny w Krakowie. Warte uwagi jest to, że św. Jan jest patronem nie tylko studentów, którym poświęcił 55 lat profesury na AK, ale także i dzieci. Był wzorem pracowitości. W ciągu swojego życia przepisał ok. 18 tys. stron. Mając 40 lat, rozpoczął studia pod kierunkiem dr. Benedykta Hesse. Studia te trwały 13 lat, a Święty stawiał sobie za cel poszerzanie swojej wiedzy o Panu Bogu. Wśród wielu cnót tradycja przekazała pamięć jego prawdomówności oraz troskę o dobre imię bliźniego. Jednakże najpiękniejszą cnotą Świętego było niewątpliwie miłosierdzie dla potrzebujących. Podczas uroczystości poświęconej Janowi Kantemu, która miała miejsce 20 października br. w kościele parafialnym w Osobnicy, homilię wygłosił rodak, profesor WSD w Szczecinie ks. Zbigniew Woźniak. To on przekazał wiernym ważne przesłanie Jana Kantego: „(...) Żywot Jana Kantego uczy postawy i obyczajów chrześcijańskich. To, co głosił, potwierdzał pokorą i swym zacnym życiem. To on, podobnie jak Jezus Chrystus (...), prowadził swoich uczniów, był obok nich i pilnował, aby dojrzeli do swojej posługi”. Tak brzmi przesłanie zwłaszcza dla pedagogów i nauczycieli i nie jest ono dzisiaj łatwe do wykonania. Bardzo często autorytet nauczyciela bywa podważany. Mimo to pedagog zobowiązany jest do przekazywania nauki i wiedzy o życiu. Jeśli nie zbudujemy życia na prawdzie, to nie ma dla nas przyszłości. Swoje słowa św. Jan Kanty potwierdzał życiem. Jako wychowawca, miał za zadanie uczyć, prowadzić i towarzyszyć. Osoba św. Jana otoczona jest wieloma legendami. Jedna z nich mówi o dziewczynie, która próbowała scalić dzban. Św. Jan pomógł go jej posklejać. Jest to piękny symbol dla naszej społeczności - obraz św. Jana scalającego nasze różne osobowości.
CZYTAJ DALEJ

Bp Czaja: potrzebujemy wspólnot modlących się za duchowieństwo

2025-10-20 19:59

[ TEMATY ]

bp Andrzej Czaja

kapłani

powołania

Karol Porwich/Niedziela

„Dziękuję za 10 lat ufnej, wytrwałej i cierpliwej modlitwy o powołania i za kapłanów. Dalej trwajcie w jedności w tej modlitwie” - mówił biskup opolski Andrzej Czaja podczas Mszy św. dziękczynnej za 10 lat Diecezjalnego Dzieła Modlitwy w intencji Kapłanów „Oremus”, która miała miejsce w niedzielę, 19 października, w kościele pw. św. Aleksego w Opolu.

W homilii biskup opolski nawiązał do słów Jezusa z Ewangelii (Łk 18, 1-8), zachęcając wiernych do wytrwałej modlitwy. „Jezus opowiada swoim uczniom przypowieść po to, by nas zmotywować - dzisiejszych uczniów - do tego, by zawsze modlić się i nie ustawać” - podkreślił.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję